6/13/2008

60 dni....

Za dwa miesiące będę w "locie".
Coraz częściej ludzie pytają czy się boję, czego się obawiam... i tak sobie myślę, że bardziej bałabym się lecieć do Wielkiej Brytanii, Irlandii... niż do Azerbejdżanu.
Zostało jeszcze wiele spraw do załatwienia.... przede wszystkim magisterka... kto wie, może przyjdzie mi dopiero w przyszłym roku się bronić... zobaczymy.
Dzwonił dziś do mnie mój tata- zaskoczył mnie totalnie. Powiada "wiesz czytałem dziś kartkę z Włoch, od Ciebie. Cieszę się, że się za mnie modlisz" . Jeszcze nie wyjechałam by się przyjrzeć , a już każdego dnia widzę wielkie CUDA jakie czyni Jezus w moim życiu.
Radością jest działanie na Jego chwałę :):):)
Tak jak na przykład w ostatnią niedzielę- animacja misyjna w Maczkowie- na długo pozostanie w pamięci wszystkim dzieciom. Z tego miejsca raz jeszcze pragnę podziękować - BOGU !
ks. Sławkowi, Marcie, Kamili, Kasi, 50 ŚDH "Granica", p. Eli, p. Robertowi - bez Was- byłoby dużo trudniej :) DZIĘKUJĘ!
Niektórych osób już nie spotkam przez co najmniej nadchodzący rok... nie wiem jak to będzie, nie potrafię sobie tego wyobrazić... ufam jednak, że tęsknotę ukoi Pan , że będę potrafiła odnaleźć w NIM JEDYNEGO PRAWDZIWEGO PRZYJACIELA. :) Proszę - pamiętajcie w modlitwie o dzieciach do których jestem posłana i o mnie :) to nieoceniony skarb.

Brak komentarzy: