7/10/2008

do wylotu coraz bliżej:)

35.... odliczanie rozpoczęte :)

Dziś mam jeszcze szczepienie na dur brzuszny...po ostatnim myślałam, że mi ręka odpadnie. Jeśli kiedykolwiek będziecie sie na to szczepić-pamiętajcie-nie polską szczepionką. Odczyn jest okropny-do tego jeszcze gorączka i złe samopoczucie. Ale to najmniejszy problem :)
Dużo ważniejsze jest to jak wiele serdeczności i ciepła mnie spotyka... Każdy dzień jest pięknym:) Tak wielu ludzi dobrej woli wokół mnie. Nie sądziłam, ze jest to tak potrzebne.... doping ze strony ludzi dobrej woli. To namacalna obecność Anioła Stróża. Jestem pewna.
W poniedziałek pożegnałam się z moim kuzynem....
oj..jakoś tak mi dziwnie było. Obiecał, że przyjedzie do mnie... zobaczymy :) choć wcale nie byłabym zdziwiona:)
Z mamą mam umowę- gdy poproszę-przyleci. Jednak chciałabym wytrwać...
Moją misję chcę oddać Panu Bogu w pewnych intencjach-bliskich memu sercu...dlatego jest to dla mnie takie ważne. Kiedy człowiek oddaje sie do dyspozycji Boga wszystko staje się dużo lepsze...
A tak na marginesie...Właśnie skończyłam lekturę R.Kapuścińskiego.... zadziwiające.... kto by pomyślał, że Baku było kiedyś najbogatszym miastem świata, a nagroda Nobla finansowana jest z pieniędzy jakie zarobił on sprzedając bakijską ropę.

Tak wiele radosnych myśli przepływa dziś przez moje serce, umysł....Modlitwą jestem blisko z tymi , którzy już są na Czarnym Lądzie....Gosia z P., Agnieszka,Gosia Ł., "Moje serduszko" ;) (Alek wie o co chodzi),Mateusz, x. Robert.... cudownie, że wasza misja trwa :) Ciekawe czy Chrystus teraz się uśmiecha :)

Brak komentarzy: