9/21/2008

radosna niedziela

Po Mszy sw. w niewielkiej grupie udaliśmy się dziś na zwiedzanie miasta. Ojciec Stefan z precyzją przewodnika opowiadał wszystkie znane mu historie odnośnie miejsc, do których zaglądaliśmy. Przyjemny długi spacer obfitował w wiele rozmów, których tematy z dnia na dzień się poszerzają. Z każdym dniem dużo łatwiej jest się porozumiewać.
I stało się…. Ojciec Stefan zaprosił nas na obiad do Cudo Pecka ( to sieć knajpek z tutejszym-przepysznym zresztą- jedzeniem) …. Zjedzenie donera okazało się być całkiem smaczne, powiedziałabym że nawet pyszne… wiecie czy rożni się kebab od donera? – w Polsce to jedno i to samo, a tu wcale nie. Doner to praktycznie same warzywa , trochę mięsa i bułka , a do kebaba dorzucają masę frytek i ostre sosy. Po smacznym obiedzie przyszedł czas na spacer i odpoczynek na bulwarze… rety, jak tam jest cudnie…. Siedząc bez słowa wpatrywałam się w głąb Kaspijskiego Morza przez dłuższy czas. Kiedy z Terezą chciałyśmy już jechać do domu ojciec Stefan powiedział, że dziś są urodziny ojca Martina i że jeszcze idziemy na lody do McDonald‘s…. Słuchajcie myślałam ze mi dziś żołądek wypadnie…. Masakra.
Radośnie spędziliśmy dzień w towarzystwie 12 osób.
Czuje się tu wyjątkową bliskość, wyjątkowe przywiązanie człowieka do człowieka….
Totalnie padnięte, ale szczęśliwe wróciłyśmy z Terezą koło 21 do domu …
Postanowiłyśmy odmawiać każdego dnia różaniec…. Dziś był pierwszy raz – uwaga- w trzech językach- czeski, polski i rosyjski…
Kiedy ciężko jest się modlić samemu- warto zmobilizować się do wspólnej modlitwy…..
A jutro poniedziałek i znowu na podbój miasta…

Brak komentarzy: