7/19/2009

autobus w plomieniach

Wprawdzie oboz –drugi już – dobiega końca, to jednak postanowiłam się podzielić z Wami choćby odrobiną naszych przeżyć.
Z początkiem tygodnia rozpoczęliśmy z dziećmi przygodę w poszukiwaniu zaginionego czasu.
Wyjazdy nad morze, bieg patrolowy po muzeach, gry i zabawy…konkursy różnego typu każdego dnia były naszym udziałem:)
Na twarzach wszystkich widniał uśmiech – co jest dla nas najważniejsze. I nie grają na słodycze ani inne nagrody ale zwyczajnie- dla „drużby” , dla samej zabawy.:)
Dziś gdy po raz kolejny wybraliśmy się nad morze „magicznym wehikułem czasu 220”( magiczny autobus- magiczny-bo jeszcze jezdzi) sprzed -nie wiem ilu lat – przy samej niemalże mecie nasz wehikuł stanął w płomieniach.
Chwała Bogu że nic nikomu się nie stało.
Dziesiątki razy przekonuję się tu , ze Opatrzność czuwa nad nami.
Czasem to co w Polsce mogłoby wydawać się czymś ekstremalnym- tu jest na porządku dziennym , za to tutejszy extreme – często zaskakuje mnie nie mniej niż przed rokiem. Ale mowcie sobie co chcecie- ja naprawde to lubię.

Brak komentarzy: