„Cześć Ewa, gdzie jesteś? Kiedy przyjedziesz? Kupisz mi lizaka?...Kocham Ciebie…” Kiedy w sobotę Mama przygotowała mi niespodziankę - rozmowę przez skype z moim ukochanym dwuletnim Tomkiem- serce zaczęło mi mocniej bić, a na twarzy pojawił się uśmiech jakbym wygrała wycieczkę na Hawaje. Na maila dostałam jeszcze jego radosne zdjęcia…otoczony kochającą go rodziną i ciepłem może pięknie się rozwijać…. Cudnie…
I ja- pierwsze co zrobiłam gdy przyjechałam do Baku, to powiesiłam Tomka zdjęcia nad łóżkiem…
A czym różnią się od niego tutejsze dzieciaki? Tak samo należy im się miłość, radość , dzieciństwo i lizak…
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że Tomka ma kto kochać… (co nie znaczy, że ja nie będę –oh, jeszcze jak :D )
Czy do pełni szczęścia potrzeba, by do życia powoływać własne dzieci? …jest tyle dzieci głodnych miłości…. Kiedy codziennie przytulają się do mnie dzieciaki… Katia, Lida, Lazar, Żalej, Ajsey… i na ich buziach widzę uśmiech , wówczas głośniej i z uśmiechem pytam Pana Boga czy tego właśnie ode mnie oczekuje…. Czy to moje powołanie?
Bo kiedy można podzielić się z takim dzieckiem , choć odrobiną ciepła i życzliwości jest to uczucie nieporównywalne z niczym innym.
Piszą do mnie koleżanki, koledzy, kuzynka… wielu z nich wkrótce zostanie szczęśliwymi rodzicami….lub już nimi są. Ogromnie raduję się ich Szczęściem i ufam, że Dobry Pan każdego dnia będzie napełniał Wasze i ich serca , domy i rodziny radością , miłością i spokojem.
Modlę się i pytam…. Jak ma wyglądać moje życie? Nie jest niczym niezwykłym KOCHAĆ…. Uczyć się miłości do bliźnich…. Każdy z nas powinien takiej miłości się uczyć….bez względu na to kim jest i co w życiu robi. Ja tez nie potrafię kochać tak jak bym chciała… każdego dnia się uczę….
Dostaję maile, ze to co robię jest godne podziwu , ze jestem niesamowita…. Dziękuję za Wasze słowa, ale ja naprawdę nie robie nic niezwykłego. Chciałabym tylko, by było to wszystko zgodne z wolą Bożą… i to zupełnie normalne. Dla każdego z nas Pan Bóg przygotował jakąś drogę przez to ziemskie życie, by dotrzeć do pełni Szczęścia jakim jest ZBAWIENIE. Wystarczy chcieć otworzyć się na Bożą miłość i chcieć ją porzyjmować… choć to czasem i dla najlepszych wcale nie jest łatwe…
Dla jednych powołaniem jest rola rodzica, współmałżonka, dla innych życie konsekrowane, a dla jeszcze innych życie w pojedynkę np. jako świecki misjonarz… i w drodze przez życie nie ma nic niezwykłego. Niezwykłe może być jedynie wypełnianie tej drogi… Spójrzcie tylko ilu wokół Was jest nieprzeciętnych , wspaniałych cichych ludzi… którzy codziennie na nowo biorą na barki swój krzyż, ofiarują swoje cierpienie, z pokorą przyjmują to co zsyła im Pan. Często nie pytają dlaczego…. Tylko przyjmują… dając nam wspaniały przykład jak należy żyć. W samej tylko Cybince znam kilka takich osób. I wcale nie muszą wyjeżdżać na misję….
Ja nie znam jeszcze swojego powołania, mam nadzieje, że przez ten rok Chrystus wskaże mi drogę Bo tylko wówczas gdy żyjemy tak jak Najwyższy nam wskazuje –możemy być Szczęśliwi.
Pamiętając w modlitwie każdemu z Was życzę odnalezienia swojej drogi, a tym którzy już swoją kroczą- wytrwałości w dążeniu do celu jakim jest Zbawienie by cieszyć się Życiem Wiecznym w Królestwie Niebieskim
Z Bogiem
Sagor!
9/08/2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz