9/08/2008

moje powolanie....

„Cześć Ewa, gdzie jesteś? Kiedy przyjedziesz? Kupisz mi lizaka?...Kocham Ciebie…” Kiedy w sobotę Mama przygotowała mi niespodziankę - rozmowę przez skype z moim ukochanym dwuletnim Tomkiem- serce zaczęło mi mocniej bić, a na twarzy pojawił się uśmiech jakbym wygrała wycieczkę na Hawaje. Na maila dostałam jeszcze jego radosne zdjęcia…otoczony kochającą go rodziną i ciepłem może pięknie się rozwijać…. Cudnie…
I ja- pierwsze co zrobiłam gdy przyjechałam do Baku, to powiesiłam Tomka zdjęcia nad łóżkiem…
A czym różnią się od niego tutejsze dzieciaki? Tak samo należy im się miłość, radość , dzieciństwo i lizak…
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że Tomka ma kto kochać… (co nie znaczy, że ja nie będę –oh, jeszcze jak :D )
Czy do pełni szczęścia potrzeba, by do życia powoływać własne dzieci? …jest tyle dzieci głodnych miłości…. Kiedy codziennie przytulają się do mnie dzieciaki… Katia, Lida, Lazar, Żalej, Ajsey… i na ich buziach widzę uśmiech , wówczas głośniej i z uśmiechem pytam Pana Boga czy tego właśnie ode mnie oczekuje…. Czy to moje powołanie?
Bo kiedy można podzielić się z takim dzieckiem , choć odrobiną ciepła i życzliwości jest to uczucie nieporównywalne z niczym innym.
Piszą do mnie koleżanki, koledzy, kuzynka… wielu z nich wkrótce zostanie szczęśliwymi rodzicami….lub już nimi są. Ogromnie raduję się ich Szczęściem  i ufam, że Dobry Pan każdego dnia będzie napełniał Wasze i ich serca , domy i rodziny radością , miłością i spokojem.
Modlę się i pytam…. Jak ma wyglądać moje życie? Nie jest niczym niezwykłym KOCHAĆ…. Uczyć się miłości do bliźnich…. Każdy z nas powinien takiej miłości się uczyć….bez względu na to kim jest i co w życiu robi. Ja tez nie potrafię kochać tak jak bym chciała… każdego dnia się uczę….
Dostaję maile, ze to co robię jest godne podziwu , ze jestem niesamowita…. Dziękuję za Wasze słowa, ale ja naprawdę nie robie nic niezwykłego. Chciałabym tylko, by było to wszystko zgodne z wolą Bożą… i to zupełnie normalne. Dla każdego z nas Pan Bóg przygotował jakąś drogę przez to ziemskie życie, by dotrzeć do pełni Szczęścia jakim jest ZBAWIENIE. Wystarczy chcieć otworzyć się na Bożą miłość i chcieć ją porzyjmować… choć to czasem i dla najlepszych wcale nie jest łatwe…
Dla jednych powołaniem jest rola rodzica, współmałżonka, dla innych życie konsekrowane, a dla jeszcze innych życie w pojedynkę np. jako świecki misjonarz… i w drodze przez życie nie ma nic niezwykłego. Niezwykłe może być jedynie wypełnianie tej drogi… Spójrzcie tylko ilu wokół Was jest nieprzeciętnych , wspaniałych cichych ludzi… którzy codziennie na nowo biorą na barki swój krzyż, ofiarują swoje cierpienie, z pokorą przyjmują to co zsyła im Pan. Często nie pytają dlaczego…. Tylko przyjmują… dając nam wspaniały przykład jak należy żyć. W samej tylko Cybince znam kilka takich osób. I wcale nie muszą wyjeżdżać na misję….
Ja nie znam jeszcze swojego powołania, mam nadzieje, że przez ten rok Chrystus wskaże mi drogę  Bo tylko wówczas gdy żyjemy tak jak Najwyższy nam wskazuje –możemy być Szczęśliwi.
Pamiętając w modlitwie każdemu z Was życzę odnalezienia swojej drogi, a tym którzy już swoją kroczą- wytrwałości w dążeniu do celu jakim jest Zbawienie by cieszyć się Życiem Wiecznym w Królestwie Niebieskim

Z Bogiem
Sagor!

Brak komentarzy: