10/06/2008

Niedziela- dzień postanowienia

Raz – już mialam postanowienie- że nie tknę mięsa. Jakoś tak wyszło, że jednak zjadłam. Teraz – ponawiam wcześniejsze słowa.
Wstałam z rana , Msza św i szybko z Sabiną poszłyśmy do Centrum, by przygotować azerbejdżański obiad, (to znaczy Sabinka robiła, ja się chciałam nauczyc) wczesniej jeszcze „zahaczając” o największy w mieście bazar. Można tu dostać…. Wszystko. Dosłownie i w przenośni. Jeśli ktos ma jakies specjalne zyczenia- proszę składać zamówienia, jeśli będę w stanie- kupię. Nie wiem tyko czy przewioze  bo bagaż mogę mieć tylko 20kg.
Nie o tym jednak chciałam pisac.
Nikt z Was, nigdy w zyciu by nie uwierzył… wchodzimy-ogromna hala…. Przeogromna… a tam- rzeźnia, do której każdy może wejść, każdy może sobie wybrac to co chce. Nie będę dalej pisać. Każdy normalny człowiek gdyby to zobaczył- z miejsca zostałby wegetarianinem. Nie wspomnę o warunkach sanitarnych… zapraszam sanepid( wtedy może odczepią się od 10 rodzajów desek na obozie harcerskim - do krojenia surowego miesa, do gotowanego, do ryby, do warzyw….):) Ach! Jeszcze tylko jeden jedyny raz zjem coś co niby jest mięsem, bo pełza…- kiedy w tym tygodniu będę jeść … żmiję:)
Sabinka obiecała mi , ze przygotuje i zjemy  Ponoć jest wyśmienita:) kto wie- jak mi się spodoba , to może częściej będę ją jeść, przecież to nie mięso :) Poki co jednak- postanowienie mam mocne.

Brak komentarzy: