10/06/2008

PONIEDZIAŁEK- pierwsza noc w nowym miejscu

Terka już śpi, ja tylko słyszę skrobanie zza ściany… nawet nie chcę sobie wyobrażac co to może być. Pomyślicie, że boję się myszy-i owszem, jest w tym odrobina prawdy- balam się do niedawna, jednak przeszedł mi strach po tym co zobaczyłam w Centrum(mamy tam myszy na potęgę). Szczerze powiedziawszy- szczur tu nie jest niczym nienormalnym. Popołudniu przeniosłyśmy się z Terką do nowego miejsca, w którym miałyśmy zamieszkać. Jednak gdy ojciec Stefan odprowadził nas wieczorem do domu powiedział nam stanowczo „NIE”. I do piątku mamy znaleźć mieszkanie, w którym można normalnie żyć… Powiedział tylko, ze odpowiada za nasze bezpieczeństwo, że jest tu bardzo niebezpiecznie i on się nie zgadza absolutnie. Tym samym potwierdził naszą teorię dotyczącą …. Czego? … bo właśnie dziś z Terezą doszłyśmy do wniosku, ze on jest tu jedynym reprezentantem płci przeciwnej do naszej , który spełnia kryteria, by można go było nazwać mężczyzną. Reszta to zwyczajne chłopy, albo chłopcy… Widać- nie myliłyśmy się. Generalnie, to warunki nie są takie straszne…. Tylko (jak się okazało)- prysznic nie działa, w toalecie woda się nie spuszcza…. Nie ma ciepłej wody… nie ma lodówki… kuchenka gazowa jest popsuta, nie ma ogrzewania… a w pokojach mamy tylko lóżka , które zresztą- przywiózł nam ojciec Martin. Ale przeciez nie przyjechałyśmy na wakacje:) . Aha… zapomniałam dodac, że droga do „mieszkania” wiedzie przez podwórka, jest skryta w zakamarku, to po prostu taka bardzo wąska uliczka , na której nocą królują wypasione koty walcząc o terytorium ze szczurami :P a nasze drzwi otwiera się mocnym „butem”, a zamyka …zabierając klamkę z drzwi (ale najpierw trzeba mocno łupnąć ) :P
No nic- czas pogadać z Szefem, oddać Mu się pod opiekę i zaufać, że bezpiecznie obudzimy się rano:) . Wiecie jakie to cudowne?
Z pamięcią w modlitwie i z prośbą o modlitwę

Brak komentarzy: