10/17/2008

Wczoraj … 16.10.2008 taki ważny dzień….

Myślę, że żaden z Polaków nie zapomniał… minęło równo 30 lat, kiedy z okna Bazyliki św. Piotra ogłoszono całemu światu „Habemus Papam! Kardynal Wojtyla” . Nie było mnie jeszcze wtedy na świecie. Nie potrafię sobie wyobrazić jakie uczucia i myśli gościły w tych godzinach w sercach Polaków…Mogę jedynie przypuszczac, ze wielka radosc, duma, zachwyt, niedowierzanie może jakaś nadzieja i zapewne szok… bo przecież tak naprawdę nikt poza krakowską archidiecezją nie znał Kardynała Wojtyły…. Mało kto wówczas przypuszczał jak wiele dobra wniesie w życie każdego z nas…Jak wiele Jego Pontyfikat zmieni w naszym życiu- w zyciu każdej jednostki i życiu naszej Ojczyzny… w życiu świata… Jak bardzo papież zbliży się do szarego człowieka, do jego problemów i radości. Jan Paweł II pokazał nam wszystkim jak mamy żyć…. To przeogromny DAR od Pana Boga, że zesłał nam takiego człowieka… że mogliśmy nie tylko go słuchać, ale przyglądac się Jego życiu- nie po to by tylko podziwiac, ale może po to by iść w ślad za nim. . Całkiem niedawno prowadziłam badania, w których jedno z pytań brzmiało „Kto jest dla Ciebie największym autorytetem?”- wszyscy- bez wyjątku wymieniali nazwisko „Naszego Papieża” jak zwykło się mówić. Zastanawia mnie to jednak gdy słyszę rozmowy dotyczące choćby eutanazji… tylko spojrzcie – Nasz Papież, TEN AUTORYTET…. Jak On odchodził z tego świata? Czy prosił o zastrzyk trucizny? – Jestem pewna , że nawet przez mysl mu taki pomysł nie przeszedł. Pokornie… pokazał nam – ludziom szczycącym się, że żyją w XXI wieku i często zapominają, że dostali życie, że nie są sami jego twórcami, a chcą nim rozdysponowywać… jak godnie odejść z tego swiata. Wiedział, ze w chwili smierci na ziemię zstępuje „kawałek Nieba” , że to najbardziej radosna chwila w zyciu. Czasem może się nam wydawać, że świętym to tak wszystko łatwo przychodziło….przychodzi… nic bardziej banalnego. To nieustanna trudna praca nad sobą, nad swoimi słabościami, podnoszenie się z kolejnych upadków… przyjmowanie z pokora wszystkiego co Pan Bóg nam daje. I umacnianie się w Bogu… wierze, modlitwie, nadziei, Miłości…Bo sam człowiek – nawet nie mrugnie okiem. Do życia jest nam jedynie niezbędny Bóg…reszta to dodatek.
30 lat…
Ufam, że dziś- pewnie spogląda z Nieba i wstawia się za nami u Pana….

A 5 lat temu… w chwili gdy wraz ze Stolicą Piotrową modlił się cały świat…. z tego świata odszedł mój NAJUKOCHAŃSZY DZIADEK…
Dziękuję Panie Boże za Dar mojego Dziadka….
Kiedy odchodzi bliska osoba- jest trudno, jednak nie możemy pytac Boga dlaczego? Raczej dziękujmy Mu za to, ze obdarzył nas Darem w postaci tych ludzi , ze mogliśmy pośród nich zyć…. Uczyć się od nich, kochać ich….a w chwili kresu ziemskiego życia- módlmy się i cieszmy, bo kawałek Nieba naprawde zstepuje wtedy na ziemie.
I nie przestajmy kochać tycj, którzy są już po drugiej stronie… ja kocham do dziś, bo prawdziwa Milosc nigdy nie ustaje….

Brak komentarzy: