11/29/2008

błogosławiony dzień....

czasem wydaje mi się, że mam związane ręce... że nic nie mogę zrobić... że to co chciałabym zrobić, nie ma tutaj większego sensu.. jednak... po przeszło 3 miesiącach ludzie otwierają się, dzielą swoimi problemami... szukają kogoś kto będzie powiernikiem ich problemów, ich historii. Cieszę się , ze coraz więcej ludzi otwiera się przed mną. Ciesze się, że mogę im choć tak pomóc.
Zaskakują mnie rozmiarami problemów... zaskakują mnie sobą... Tak wiele siły otrzymuję od Chrystusa każdego dnia, tak wieloma dobrami mnie zaskakuje...

aj... taki dzień... za który długo będę dziękować. Za każdą minutę...
p.s. jeszcze nie tęsknię... sama nie wiem jak to możliwe :)- ale Pan Bóg jest niesamowity!
z Najlepszym Przyjacielem
Dobrowolka z Baku
p.s. a w poniedziałek urodziny Ojca Stefana- ale będzie się działo ;) (no tak...wiemy-adwent się rozpoczyna)

Brak komentarzy: