12/30/2008

z ostatnich kilku dni :)

Nie pamiętam już kiedy to zaczęłam pytać Boga o to co powinnam robić po zakończeniu studiów. Czy wolontariat salezjański jest dla mnie? Wiem, że od tego momentu gdy poczułam, że w życiu najważniejszy jest Bóg- wszystko poukładało się na swoje miejsce.
Od pierwszych dni w Baku staram się pogłębiać ze szczególną uwagą przyjaźń z Chrystusem, czuję Jego obecność tak niesamowicie…. Nie chcę odstępować Go na krok…. Bez Niego –tylko otchłań….
W Baku poznaję nieprzeciętnych ludzi…. Oni wszyscy to wielkie Dary od samego Boga. Od pierwszych dni… Miri… gardasz… znaczy brat. Mój Anioł Stróż… nikt chyba nigdy tak się o mnie nie bał jak on. Wspólnie się modlimy, wygłupiamy, rozmawiamy….
Elmira, która roześmiana przychodzi to CENTRUM tylko dwa razy w tygodniu, ale wnosi w nie wiele optymizmu.Ruslan-
Inteligentny chłopak, który świetnie tańczy i rewelacyjnie rozmawia z depresyjnym Mirim, Aysel- dziewczyna, która uczy mnie grać na gitarze- kochana… więcej nie trzeba dodawać…. Lazar- 12 letni chłopiec, na którego mama zrzuca odpowiedzialność bycia ojcem dla calej rodziny… Lida, która kompletnie nie chce się uczyć, ale jej uśmiech i dobre serduszko dają dużo pozytywnej energii….Moja Ramina- nie znam drugiej takiej osoby, która tak bardzo kochałaby Jezusa że bez zastanowienia i gdyby mogła- poszłaby za Nim w ogień. Sabinka-lezginka(dziewczyna z Uzbekistanu) moja kochana- praktycznie non stop pracujemy razem, rozmawiamy godzinami, mój i Foremana „perevodczyk”(to znaczy tłumacz) 
Foreman- Irańczyk, nie tylko mój nauczyciel, ale oboje jesteśmy pełni ufności, że to co teraz budujemy będzie trwać zawsze. Mam nadzieję, że nie rzucę słów na wiatr nazywając naszą relację (po zaledwie dwóch miesiącach) początkiem przyjaźni , bo choć przyjaciół w życiu spotyka się niewielu, przyjaźnie buduje całe życie- czasem spotyka się na swojej drodze ludzi , z którymi od chwili poznania łączą nas niewidzialne więzi. To się po prostu czuje.
Każdy z nich to inna historia…. Każdy z nich jest na swój sposób niesamowity, nieprzeciętny, kochany…. Wymieniłam tylko kilka spośród całej rzeszy osób, wśród których Pan pozwolił i dał mi żyć, po to bym i ja stawała się lepsza. W myślach wspominam słowa jednej z wolontariuszek, które były w Ugandzie…po powrocie napisała do mnie „wiesz Ewa, najgorsze jest to , że nikt mnie tu nie rozumie, nikt tego nie czuje…”
Nie znaczy to, że nikt nie ma pojęcia czym i jak ważne są misje, ale zwyczajnie- jest to tak namacalne doświadczanie Bożej Miłości , że nie sposób tego porównać z czymkolwiek innym. Każdy dzień, każda chwila jest Bożym błogosławieństwem. Z całych sił- proszę Was- otwierajcie swoje serca na Boża Milość! Nie lękajcie się! Jezusa pytajcie o swoją drogę…. Z Nim nie sposób zgubić się. Z zamkniętymi oczami dotrzecie do celu. Pokładać ufność w Panu…to najlepsza decyzja 

Dzis mam dzień wolny- postanowiłam nadrobić zaległości i napisać do Was trochę, bo dochodzily mnie sygnały, że ktoś się już stęsknił, bo nic nie piszę. Przed godziną dostałam sms od o.Stefana – ze jest w Centrum i robi teraz kanalizacje, że dokładnie nie wie, ale Msza będzie chyba o 18.30 , wysłałam swojego z zapytaniem czy mogę jakoś pomóc- odpowiedział- „módl się  ”
Czy on również nie jest niesamowity? O tym już zresztą pisałam kilkakrotnie.
Boże dziękuję za wszystkich , którymi mnie otaczasz, tymi do których wierzę, że mnie posłałeś. Ucz mnie kochać wszystkich miłością nieskończoną….tak jak kocha sam Jezus…byśmy wszyscy-kiedy już żadnego z nas tu nie będzie- spotkali się kiedyś w Twoim domu  i na zawsze wysławiali Twoje Święte Imię a Twoja Miłość by przenikała każdą , te najmniejszą cząstkę nas !Amen!

2 komentarze:

Unknown pisze...

jakoś mi ten blog uleciał... aż nie możliwe... super się czyta. pozdrawiam & z Panem Bogiem

Anonimowy pisze...

Szczęść Boże fajny blog miło się go czyta.Zapraszam do mnie :-)
http://adek1003.bloog.pl