2/12/2009

Połowinki....

Własnie mija pół roku (własciwie to jutro...ale nie wiem czy bedzie prad...)kiedy w moje nozdrza wdało się po raz pierwszy morskie, wilgotne, duszne powietrze o posmaku ropy….gdy w sierpniowy poranek wylądowałam na azerbejdżańskiej ziemi…
Szybko czas mija…. Nieubłaganie… dużo się wydarzylo w ciągu tych ostatnich kilku miesięcy. ..
Niewątpliwie pewna przemiana myślenia, uczuć… więcej modlitwy… głębsza modlitwa… zawarte przyjaźnie…umocniona przyjaźń z Bogiem i tak wiele darów od Niego, którymi mnie zasypuje, a których nie nadążam przyjmować…
Trudnych chwil również nie brakowało… nie brakuje. Ale modlitwa jest siłą. Trud umacnia. A Jezus zawsze jest obok. Patrzę na mój krzyż. Zawieszony na piersi pół roku temu… to nie wyczyn, to nic wielkiego- powiesić go na piersi. Sens w tym, by świadomie i z pokorą chcieć nieść go na plecach…nadal się tego uczę, modlę o pokorę… proszę Was o modlitwę.
Dokładnie w ubiegłym roku, na spotkaniu w Warszawie, rozmawiałam z ks. Michalem z Ukrainy… byłam niemalże pewna , że własnie tam pojadę…a tu Pan Bog (po raz kolejny w zyciu) mnie zaskoczył 
Maleńki ale jakże uroczy kraj na krańcach Europy lub Azji jak kto woli stał się nierozerwalną częścią mojego zycia… Ludzie o niewyobrażalnych dla przeciętnego Polaka problemach i gorących sercach. Ludzie , w których jest nieskalana jeszcze autentyczna czystość, zażenowanie na widok „zanadto odsłoniętego ciała”, skromność… wstydliwość….
Żyjąc w Polsce przesiąknęłam pewnymi nawykami, myślowymi stereotypami… tu się to poprzewracało. Myślę , że na lepsze. Podczas gdy na ulicy polskiego miasta „uszy więdną” od epitetów, których nie szczędzi specjalnie ni chłopak ni dziewczyna tu… Wiecie jakie oburzenie wnosi człowiek, który wysławia się niecenzuralnie? Może ktos mi zarzuci, ze zgrywam świętą… bo wstyd mi-autentycznie wstyd- za to, ze sama wielokrotnie w życiu tak niekulturalnie się wyrażałam.
A szacunek do samego siebie? … jak wielu z tych młodych ludzi jest autentycznie zniesmaczonych, gdy zdarzy im się spojrzec na monitor mojego komputera, na którym widnieje „nasza-klasa”. Sama stronka nie jest przecież zła, ale fotki dziewczyn, które mają za duzy dekolt albo odsłonięty pępek… W Polsce to codzienność- tu- niesmak. Jakoś mi bliżej do Azerbejdżanu.

Zmieniło się również moje nastawienie do księży…. Boję się, że wielu którzy to przeczytają- mogą źle to zrozumieć, albo nie zrozumiec..
Tu księża-nas jako wolontariuszy oraz bardziej dojrzałą młodzież- proszą by zwracać się do nich po imieniu. Nie ukrywam, ze na początku byłam tym mocno zdziwiona, zszokowana…. Może dlatego, że w Polsce z księżmi, których znałam od lat, a którzy byli niewiele starsi ode mnie zawsze, naturalnie zawsze mówiłam do nich „Proszę Księdza..” (i pewnie to się nie zmieni po powrocie). No tak już jest przyjete.
Może wynika to z faktu, że w ten sposób do księży młodzież zwraca na Słowacji czy w Czechach… pewnie na innych placówkach tak nie jest.
Nie chce rozpisywać swoich „za” i „przeciw”. Pewnie wielu, którzy będą to czytać –oburzy się. Nie dziwie się. Wynika to z naszej polskiej kultury, mentalności, pewnie przyzwyczajeń i historii… ja jednak przekonałam się , że nie zawsze dystans i oficjalne „proszę księdza” jest potrzebne, by budować relacje ksiądz- wierny. A zaskakując wielu- przyznam, ze jest to jak najbardziej efektywne.
A się rozpisałam! Pewnie w czytaniu tego wytrwa jedynie moja Mama i pewien Człowiek , który każdego dnia wysyła mi radosne maile lub wiadomości przez skype  ( merci !)

Podsumowując:

Dobrowolka z ks.Bosco…. (wolontariat) to niewątpliwie jedna z najpiękniejszych dróg mojego zycia , po jakiej mam okazje kroczyć przemierzając bakijskie drogi ….I nigdy nie jestem na tej drodze sama… Nigdzie i nigdy bardziej nie czułam się bliżej Boga i ludzi.
Setki radości, miliony ludzkich problemów…. Te małe i te duze….
Po raz kolejny… z radością w sercu-proszę Was- otworzcie drzwi Chrystusowi…Nie bójcie się wypłynąć na głębię. Pozwólcie się prowadzić! Wtedy poczujecie się wolni jak ptaki w przestworzach! Dajcie się ponieść Panu jak one pozwalają nieść się powiewowi wiatru…

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

DZIEKUJE BARDZO
MERCI BEAUCOUP

Anonimowy pisze...

czytam codziennie Twój blog i zawsze pełno w nim miłych niespodzianek :)

całuje Ciebie bardzo serdecznie ,kocham Ciebie i jestem z Tobą :)

Twoja mama :)

Anonimowy pisze...

I to jest przykład jak "mali" Polacy są Wielcy.
Pozdrawiam.
Czytelniczka.