6/22/2009

Dzien Ojca…

Dziekuje Boze, Mój Ojcze.. … dziekuje za zycie jakie Mi dales… za każdy dzien jaki mi ofiarujesz… za wszystkie te lata zycia… za to, ze JESTES TU I TERAZ i za to, ze ja- JESTEM…

dlugo tego wiersza nie rozumiałam-dzis go skladam jako modlitwe…

„Za wszystko dziękuje…
za spokój i trwogę…
za to , ze nie rozumiem…
(…)
Za to, ze łączą nas niepoznane ręce
Za jedną jeszcze jesień, by pokochać więcej
Uratuje, otworzy parasol nade mna
Posłuszeństwo co prowadzi w ciemność”
ks. Jan Twardowski



Dziś święto Moich Rodziców:)
Dziekuje Mamo, dziekuje Tato za zycie, do którego mnie zaprosiliście…
Za 25 lat czasem ciezkiej harówki…

Dzis Dzien Taty-wiec zacznę od Taty :)

Tatuś-… dziekuje… za zycie… za to, ze mimo wszystko- nigdy nie podniosłeś na mnie ręki… choc pewnie nieraz zasłużyłam…
Za to, ze zaraziłes mnie miłością do pływania i plywac nauczyles, za kanapki rankiem ... za to jaką lekcje miłości mi daleś opiekując się swoimi Rodzicami… za to, ze jestes… po prostu Ci dziekuje…

Mamus-dziekuje… za to, ze przyjęłaś mnie do swego zycia. Dobrze wiem, ze oboje z Wojkiem mielismy to szczescie i byliśmy planowanymi i ukochanymi -już od poczęcia dziecmi… Jednak z uwagi na miejsce w jakim jestem- wciąż jestem pełna zdumienia… Urodziłas mnie w czasach, gdy aborcja była w Polsce zjawiskiem tak powszechnym jak zakupy w supermarkecie… Dałas MI zycie… Milosc… Czas… Dałas siebie… mogłas przeciez isc na studia… mogłas jeździć po swiecie, zwiedzac, …a wybrałas karierę Mamy…trudną, często niewdzięczną, kosztowną.. wybrałaś nas- mnie i Wojtka… Dziekuję!!!!!!!! Choćbym nie wiem jak pięknie to opisała- nie potrafie… a tak prawde mówiąc- nie wiem skad bierzesz sily na cierpliwość do mnie i moich czasem nieziemskich pomysłów…


Moi Drodzy Rodzice-i za Wojtka dziś dziękuje… kim ja bym bez niego była ?
Dzięki Wam- jestem tym kim jestem…
Czasem przynosze smutki… zmartwienia… chyba ich nigdy nie brakowało ( no dobra- cieszcie się-mogło być gorzej ;P) ale mam nadzieje, dobrze wiecie , ze KOCHAM WAS ponad to :)

Ćwierć wieku stuknęło…
Z najmłodszych lat pamiętam cieple ręce i gorące serce Ukochanej Babci Basi… smak obiadów, które nam przygotowywała…przesłodzoną herbata popijaną z Dziadka filiżanki… długie wieczory w aptece i słodkie Prince Polo wcinane na przemian z opłatkami i bobovitem …
...maraton krów, który każdego wieczora chodził koło domu, grę w „kamienia” czy palanta na ulicy…
Brygadę od zadań specjalnych na panderozie… fan club Michaela Jacksona i Roxette….
W końcu pierwsze harcerskie ognisko… gdy -dokładnie 15 lat temu…-dh Walter Giza hm wręczając jedna zapałkę poprosił mnie o rozpalenie go…nigdy tego nie zapomne… tak mocno ten ogien rozpalił wówczas moje serce, ze płonie do dzis…
Pierwszy mundur…pierwszy biwak…
Od przedszkola ..Pierwsza Milosc… czysta, nieskalana, dziecieca, platoniczna… chyba najpiekniejsza….Grzesiu Astukiewicz ,na sama mysl serce unosiło się do Nieba. … kiedy tylko sobie przypomne- sama się do siebie uśmiecham… obozy, biwaki…
To tylko hasła wyrwane z dzieciństwa…niepoukladane…
Pozniej jeszcze szkoła średnia…
studia…chyba jedne z najpiękniejszych lat -Martusiu, Tosiu i Aniu - dziękuje Wam za ten czas…
Przyjaźnie , które wierze , że przetrwają co najmniej kolejnych 25 lat…
Nie brakowalo trudności… moich i tych ze mna…. Przykrości , które sprawiałam… raniłam… PRZEPRASZAM za to… postaram się być lepsza przez następne 25 lat…

Dziekuje Wam wszystkim za to, ze jesteście obecni w moim zyciu… za to, ze choc czasem sprawiam Wam trudności- wciąż jesteście….
Dziekuje Wam wszystkim…i Jezusowi dziekuje za Was :)
Od każdego z Was dostaje kolejne, nieocenione lekcje w zyciu … Dziekuje… Moja Rodzino, Przyjaciele…Znajomi… i Nieznajomi tez :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

:)mama:)